Aktywnie w Pieninach, czyli spływ Dunajcem i zdobywanie szczytów część 1

Góry w otoczeniu jeziora lub morza? Taki widok to zdecydowanie moje klimaty. Natura i otoczenie odgrywa ważną rolę w moich wyjazdach i nie może jej zabraknąć. Dlatego po długich poszukiwaniach wiedziałam, że musze pojechać w Pieniny!

Na zwiedzanie Pienin mieliśmy tylko 7 dni, w tym jeden dzień na Słowacji. Teraz już wiem, że to zdecydowanie za mało i najlepiej zdecydować się na 10 dni. Zabrakło nam przede wszystkim dnia na odpoczynek i plażowanie. A uwierzcie mi w Pieninach jest bardzo dużo atrakcji!

Noclegi mieliśmy w dwóch miejscowościach i oba były rewelacyjne. Pierwszy w Sromowcach Niżnych Hotel nad Przełomem to świetne miejsce wypadowe, jeśli chcecie spędzić czas głównie na szlakach górskich i spływie Dunajcem. Hotel usytuowany jest zaledwie 5 minut drogi od szlaku na szczyt Trzy Korony i Sokolicę. W hotelu mieliśmy dostęp do basenu, siłowni, spa. Cena za dobę przy rezerwacji przez Booking wynosiła 297 zł, w cenie mieliśmy również śniadanie.

Link do noclegu: kliknij

Widok z ogródka hotelu, w tle tratwa flisacka
Basen w Hotelu nad Przełomem

Drugi nocleg wybrałam w miejscowości Zamek-Niedzica (również przez aplikację Booking – domki znajdziecie pod nazwą Zamkowe Wzgórze) z widokiem na Jezioro Czorsztyńskie. Domek był czteroosobowy, położony na małym wzniesieniu, zaraz przy brzegu jeziora. Mieliśmy bardzo blisko do plaży, a z tarasu rozpościerał się widok nie tylko na jezioro, ale również na dwa zamki (Zamek Niedzica i Zamek Czorsztyn). Za dobę zapłaciliśmy 400 zł (byliśmy w 4 osoby, więc wyszło nam tylko 100 zł za osobę/dobę!). Dodatkowo w ramach wynajmu otrzymaliśmy bilety na darmowy rejs po jeziorze Czorsztyńskim.

Link do noclegu: kliknij

Plaża w miejscowości Zamek-Niedzica, w tle Zamek Czorsztyn
Bilety na rejs po Jeziorze Czorsztyńskim

Jak zdobyliśmy szczyty

Trzy Korony

Pierwszego dnia nie próżnowaliśmy i poszliśmy od razu zdobyć szczyt Trzy Korony. Nasza trasa rozpoczynała się w Sromowcach Niżnych.

Przechodząc obok Schroniska PTTK mijaliśmy dwa szlaki do wyboru. Zielony, który znajduje się po prawej stronie lub żółty. My zdecydowaliśmy się na żółty, ponieważ, zapewniał lepsze widoki.

Gdy będziecie już wracać, zajrzyjcie na obiad do Schroniska PTTK. Mają bardzo przyzwoite ceny i smaczne dania.

Szlak żółty - Trzy Korony

Wspinaczka trwała niecałe 2 godziny bez przystanku, a wejście było stosunkowo łagodne, dla ułatwienia na trasie zbudowano barierki i stopnie z drewna. Aby dostać się na sam szczyt Trzy Korony należy zapłacić za wejście 6 zł. UWAGA płatne tylko gotówką! Podobno w szczycie sezonu przed wejściem na platformę są kolejki, my na szczęście ich uniknęliśmy.

Na drogę powrotną zdecydowaliśmy się na zielony szlak, który wiódł przez las, a kończył się w miejscu początkowym, czyli przy schronisku PTTK. Jeśli lubicie chodzić po górach to polecam od razu udać się na szczyt Sokolica, który oddalony jest od Trzech Koron o jakieś trzy godziny drogi. Szlaki są doskonale opisane, także na pewno się nie zgubicie. Bilet kupiony tego samego dnia na Trzech Koronach obowiązuje również na Sokolicy i odwrotnie. Musze tutaj napisać moją subiektywną opinię, Trzy Korony niesamowicie podobały mi się gdy patrzyłam na nie z dołu od strony Dunajca, ale już widok ze szczytu mnie zawiódł. Gdybym miała ograniczony czas i musiała wybierac między Trzeba Koronami a Sokolicą, to polecam Sokolice! Chociaż myślę, że spokojnie w ciągu jednego dnia można zrobić całą trasę Trzy Korony-Sokolica. 

Platforma prowadzi na sam szczyt Trzech Koron
Widok ze szczytu
Droga powrotna

Sokolica

Kolejny dzień, kolejny szczyt. Tym razem Sokolica ze słynną sosną reliktową. Niestety spóźniliśmy się o całe 2 lata z podróżą w Pieniny i z niegdysiejszej, 500 letniej sosny zostały tylko szczątki (w 2018 roku została złamana w trakcie akcji ratunkowej). Trasa na szczyt jest bardzo krótka, trwa zaledwie 45 min zielonym szlakiem z miejscowości Krościenko.

Zaraz przed wejściem na teren Pienińskiego Parku Narodowego jest bezpłatny parking, na którym można zostawić samochód. Z parkingu ruszyliśmy drogą wzdłuż Dunajca, aż do tablicy, która informowała o dalszym przebiegu szlaku na Sokolicę.

Szlak zielony - Sokolica

Szliśmy cały czas zielonym szlakiem, aż dotarliśmy do kolejnej tablicy informującej, że na szczyt pozostało 15 minut, jednak zaraz za nią odbiliśmy na prawo i przedzierając się przez spróchniałe konary, dostaliśmy się na ukryty punkt widokowy. Z tego miejsca widok był nawet lepszy niż z samego szczytu, ponieważ nie byliśmy ani ograniczeni barierkami ani innymi turystami.

Stąd już niedaleko na platforme widokową. Przed wejściem ponownie zapłaciliśmy 6 zł (tutaj macie aktualny cennik- kliknij) i ruszyliśmy dalej skalną ścieżką, która jest bardzo stroma, ale ogrodzona barierkami. Po 10 minutach wspinaczki docieramy! A naszym oczom ukazuje się niezwykły widok na Dunajec i góry!

Ze szczytu schodzimy tą samą drogą aż do kasy biletowej, a następnie odbijamy na prawo na zielony szlak, który prowadzi nas spowrotem do Krościenka.

Spływ Dunajcem

Jedna z największych atrakcji Pienin, czyli spływ Przełomem Dunajca! Do wyboru mieliśmy kajaki, pontony i tratwy flisackie.

Krótka historia:

Rzeka Dunajec, zanim stała się miejscem dzisiejszej atrakcji turystycznej, początkowo wykorzystywana była do transportu drewna. Pierwsze wzmianki pochodzą już z XVI wieku. Dopiero od XIX wieku pojawiły się pierwsze łodzie służące do przewozu ludzi wodami Dunajca, za sprawą węgierskich właścicieli zamku Niedzica, rodziny Palocsayów. Jednak dopiero właściciel Szczawnicy, Józef Szalaya dostrzegł potencjał turystyczny w spływie Dunajcem. W 1831 roku miał miejsce pierwszy spływ z udziałem mieszkańców okolicznego uzdrowiska. W trakcie spływu strzelano na wiwat z broni palnej, a flisaccy opowiadali miejscowe legendy. Na brzegach Dunajca na przełomie XIX i XX wieku popularne stało się odgrywanie scen inspirowanych grecką mitologią i miejskimi legendami. Spływ budził tak ogromne emocje, że po dziś dzień możemy korzystać z przeprawy drewnianymi łodziami, niestety w nieco mniej majestatycznej formie. Obecnie w trakcie spływu flisacy opowiadają o Pieninach i przytaczają legendy.

Tratwy Flisackie

Sezon flisacki trwa od kwietnia do października, trasa rozpoczyna się w przystani Sromowce Niżne lub Sromowce Wyżne (dostępny jest parking, płatny 10 zł za cały dzień). Ceny wahają się w zależności od sezonu i trasy od 61 zł do 77 zł  (tutaj aktualny cennik – kliknij ). decydując się  na spływ warto dokupić też bilet powrotny w cenie 12 zł.  Do wyboru są dwie przystanie docelowe:

  1. Szczawnica długość ok. 18 km, czas trwania 2 godziny 15 minut
  2. Krościenko długość ok. 23 km, czas trwania 2 godziny 45 min

Kajaki

Jeśli nie interesuje Was spływ tratwą flisacką możecie skorzystać z pontonu lub kajaków. My zdecydowaliśmy się na to drugie, czyli kajaki i to był idealny wybór.  Za kajak dwuosobowy zapłaciliśmy 60 zł plus dodatkowe 10 zł za powrót busem. Trasa biegła od Sromowiec Niżnych do miejscowości Kąty, czas trwania ok. 2 godziny. Dostępna jest też krótsza trasa do Szczawnicy. Korzystaliśmy z  kajaków firmy Skorpion. Nie robiliśmy wcześniejszej rezerwacji, ponieważ byliśmy po za sezonem. W miesiącach letnich lepiej zrobić rezerwację na stronie www.fun-time.pl

Przystań początkowa w Sromowcach Niżnych

Powiem Wam, że w moim odczuciu była to największa atrakcja Pienin. Nurt Dunajca był niespokojny i chwilami myślałam, że wyląduję w wodzie. Tym bardziej, że wiele kajaków przed nami tak właśnie kończyło. Ale moja rada – nie zastanawiajcie się ani minuty, bo warto wydać te pieniądze. 

Podobają się Tobie moje treści?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Możesz również polubić

Dodaj komentarz